Góry zazwyczaj kojarzą się z rześkim powietrzem, mniej lub bardziej ostrymi skałami, cieniem drzew i mniej lub bardziej zawziętym wiatrem. Otóż nie. Nie wszystkie - a na pewno nie Frary Peak, na który sobie dzisiaj trochę ponarzekam, ale też się nim nazachwycam.
Topograficznie jesteśmy w zachodniej, górzystej części USA - a dokładniej w słynnym z olimpiady zimowej czy Wielkiego Słonego Jeziora Salt Lake City. Miasto samo w sobie bez szału, jego otoczenie natomiast urokliwe, nawet bardzo ładne. Urodą jednak daleko mu do podhalańskich krajobrazów ;)