sobota, 3 czerwca 2017

Słowacja - Jagnięcy Szczyt - Tatry Wysokie

Wiosnę mamy już w pełni, lato wkracza zdecydowanym krokiem w przyrodę – więc pora polecić Wam wycieczkę w majestatyczny rejon Tatr słowackich nie obleganych przez tłumy ludzi tak, jak Tatry Wysokie po polskiej stronie.
Mowa tutaj o Jagnięcym Szczycie – mierzącej sobie 2230 m.n.p.m. dwuwierzchołkowej górze o charakterystycznym kształcie przypominającym piramidę, z której szczytu można podziwiać między innymi majestatyczną Łomnicę! Jego nazwa natomiast nie wzięła się znikąd – dawniej na zboczach Jagnięcego Szczytu prowadzono bowiem wypas owiec, a szczególnie jagniąt. Tyle teorii – przejdźmy do praktyki 😋


Szczyt ten zdobywaliśmy latem, wobec tego nie było konieczności zrywania się o 3 w nocy, żeby zdążyć dojechać, wejść i zejść przed bardzo szybkim zimowym zachodem słońca. Wyruszamy z Krakowa koło godziny 5:30, potem 2,5 h jazdy i jesteśmy na parkingu przy dolinie Bielej vody Kezmarskej (do tego miejsca można dojechać również busem). Znajduje się on przy samym wejściu na szlak, tuż przy drodze nr 537. Za całodniowy postój zapłaciliśmy 5 euro (ale możliwa jest też płatność w złotówkach ;)



Początek szlaku


Początkowy fragment szlaku to szeroka, niestroma droga, głównie przez lasy. W miarę wznoszenia się terenu w kilku miejscach trasa biegnie wzdłuż potoku, który wypływa z Zielonego Stawu (Zelenego plesa), do którego dochodzimy po około 2,5 godzinach marszu




Przy Stawie natomiast znajduje się bardzo urokliwe schronisko – chata pri Zelenom plese, a sam widok znad niego na potężny masyw Tatr Wysokich jest niesamowity – otacza on bowiem w dużej części ten malowniczy stawik, co daje naprawdę świetne wrażenie. 

W tym miejscu uwagę przykuwa jeszcze jedna bardzo specyficzna górka – Jastrzębia Turnia (Jastrabia veza) – czyli dwutysięcznik, na który niestety wejść nie można, a który cechuje się bardzo charakterystycznym, wyróżniającym się kształtem:

Chata pri Zelenom plese i Jastrabia veza w tle 


Po krótkiej przerwie na herbatę i coś słodkiego ruszamy dalej – żółty szlak od schroniska zaczyna już biec stromiej pod górę kamiennymi schodami wśród krzewów kosodrzewiny. Jeżeli ktoś wybiera się tam w środku lata, to polecam wychodzić jak najwcześniej, bowiem upał w takich miejscach przy wdrapywaniu się pod górę potrafi dać czasami w kość ;)

Widoki z żółtego szlaku prowadzącego ze schroniska na szczyt

Zelene pleso widziane z góry





  
                                                                                
                                                      
Po około godzinie docieramy na „wypłaszczony” teren kotliny między szczytami, w którym położone są dwa malownicze stawy. 

Rejon ten bardzo upodobały sobie kozice, które można tu spotkać wczesnym latem z młodymi.

Po 1/3 drogi ze schroniska na szczyt szlak biegnie obok niewielkich stawików




Kozica z młodymi - zdjęcie wykonane na początku lipca


Szlak biegnie najpierw obok stawów, lekko po zboczu, by następnie zafundować nam kolejne podejście „ostrzej” pod górkę. Kamiennymi schodkami trasa okrąża Jagnięcy Szczyt po jego zboczu i po około 20-30 minutach znajdujemy się po drugiej jego stronie. 



Fragment szlaku "po drugiej stronie" Jagnięcego Szczytu


Jeden z kilku łańcuchów na trasie

 W tym miejscu czeka nas
 troszkę schodów, miejscami 
mini-wspinaczka, czy jakiś 
łańcuch. Ale nie jest to
 trudnościowo bardzo zaawansowane – mijaliśmy na trasie nawet 7-letnie 
szkraby, które pindrały się po tych 
kamieniach lepiej niż kozice :) 
Jak wszędzie potrzeba po prostu odrobiny rozwagi i dobrych butów.




Po ostatnim wyczerpującym podejściu od zachodniej strony docieramy wile reszcie na szczyt. Zapomniałam dodać, że przez cały czas od momentu, gdy szlak zakręci na drugą stronę góry możemy podziwiać prze-genialne panoramy, które przy dobrej widoczności to prawdziwy majstersztyk przyrody:

Widoki od zachodniej strony widziane ze szlaku 


No dobra – coś więcej o szczycie. Miejsca na nim jest dość sporo, znajdzie się również trochę kamieni, aby wygodnie usadzić swoje zmęczone 4-litery ;) 
Ale co ważniejsze – widoki. Najbardziej piorunujące wrażenie robi mierząca 2632 metry masywna i strzelista Łomnica. Równym majestatem wykazują się także Wysoka i Lodowy Szczyt. 




 Ale to nie wszystko – gdy odwrócimy się do niej tyłem pogapić się można na kompletnie inaczej zbudowane Tatry Bielskie. To chyba najbardziej dziewiczy i przypominający Alpy rejon Tatr, charakteryzujący się masywnymi górami o wyjątkowo „trawiastych” zboczach. 

Dla tych, którzy nie wiedzieli – na żaden z tamtejszych szczytów szlakiem wejść nie można. Jedyna trasa, którą możemy podreptać sobie w Tatrach Bielskich to czerwony szlak prowadzący z południowej na północą stronę przez Siroke Sedlo (1826 m)
Tatry Bielskie


Pół godzinki spędzone na szczycie i uciekamy w dół, bowiem słońce spaliło by nas niemiłosiernie, gdybyśmy sobie pozwolili na dłuższe posiady. Wracamy niestety tą samą drogą – bo nasz samochód czułby się zbyt samotny i porzucony, gdybyśmy wybrali zejście i powrót do Polski innym sposobem niż na jego pokładzie ;)



INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Czas dojazdu z Krakowa do parkingu – 2,5 h
Czas od wejścia do zejścia: 10-11 h
Koszty: tylko parking – 20 zł i paliwo – ok. 130 zł w obie strony
Trudność: Nie ocenię tego w żadnej skali, bo to niewymierne. Góra jak najbardziej dla każdego mającego sprawnego dwie nogi i chociaż jedną rękę, trzeba brać pod uwagę że Jagnięcy to jednak Tatry Wysokie, ale nie ma tam nic niemożliwego do przejścia :)

Jeśli idziecie tam latem, w słoneczny dzień – szczerze polecam wziąć coś na głowę i krem z filtrem, żeby przez następne 3 dni nie wyglądać, jak Indianin :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz